Gdyby został zrealizowany w latach 80-tych, to dziś byłby klasykiem kina na miarę "St. Elmo's Fire", "The Big Chill", "Peter's Friends". Niestety powstał teraz, więc niewielu go dostrzeże i po chwili zniknie w odchłani reszty filmów.
Osobiście uwielbiam takie kino - grupka przyjaciół, rozmowy, jest śmiesznie, jest dramatycznie, przyjemnie się ogląda. Z drugiej strony nie trudno zauważyć słabego aktorstwa (Aubrey Plaza szczególnie, mimo iż lubię, to zagrała fatalnie) i przeciętnej reżyserii. Dobre dialogii i historia jednak wszystko wynagradza.
To prawda, że film raczej przemknie bez echa. I to jest pozycja powiedziałbym "dla wybrednych fanów" np. wspomnianej Aubrey (osobiście fascynuje mnie ta dziewczyna i wcale nie uważam, żeby w tym filmie zagrała jakoś mocno poniżej swojego poziomu), lub osób gustujących w tego typu obyczajówkach. Poza tym - tak jak i ty - łapałem się na tym, że film bardziej by mi przypasował jako klasyk lat 80tych, niż współczesne kino (choć jeśli dobrze się wsłuchać w ich dialogi, nie da się nie zauważyć tej subtelnej różnicy pokoleniowej).
Solidne kino z ambitnym zacięciem. Co najważniejsze bazujące na życiowej prawdzie. Na tym, że latka lecą a my się zmieniamy; a wraz z nami nasze przyjaźnie, miłości, marzenia. Gdy do tego dołożyć jeszcze różnicę między beztroskim studenckim karnawałem, a dorosłą odpowiedzialnością, to wypisz wymaluj jest to film dla każdego (prawie!).
Dałbym mu nawet 8-kę, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że film choć ciekawy, powiela pewien schemat (zwłaszcza tak oklepany przez lata 80te). A więc jak dla mnie nieco wtórny.
Też się nad tym zastanawiałam, bo nawet sami bohaterzy w jednej ze scen podczas dyskusji przy stole mówią, że zachowują się jak w filmie z lat 80... Ale pomimo tego, że film jest sympatyczny i całkiem przyjemnie się go oglądało, głównie chyba dzięki aktorom (też lubię Aubrey i Maxa), to jest zwyczajnie średniawy. Bardzo lubię kino obyczajowe lat 80 i próbuję sobie wyobrazić ten film w tamych realich i myślę (przypuszczam), że mi osobiście by się nie spodobał na tyle by uznać go za przynajmniej dobry.
Może i tematyka podobna, ale jednak sporo słabszy od "Wielkiego chłodu" czy "Przyjaciół Petera".