Nie jest to jakiś ckliwy melodramat, ani odmóżdżająca komedia romantyczna, jest w tym filmie coś więcej. Coś co sprawiło, że przy napisach końcowych zamyśliłem się nad tym, jakie to nasze życie jest kruche, pokręcone i nieprzewidywalne...
Muszę jeszcze wspomnieć o bardzo dobrej grze Brosnana, bardzo mi działał na nerwy :)
Mam tak samo. Końcówka mnie zaszokowała i znacznie podniosła opinię o filmie. Nie było zbędnego patosu w tej chwili, a jednak udało się przekazać wszystkie emocje. Moim zdaniem dziewczyna też zasługuje na pochwałę. Zagrała naprawdę fajnie :)
Ja przez chwilę nie mogłam zdecydować czy to nie jest aż tak dziwne i zaskakujące, że rozśmiesza, bo aż tak odstaje od reszty. Później jednak pomyślałam, że to szalony i dziwny, ale wspaniały pomysł na pokazanie tego, że ci ludzie mieli normalne życie wcześniej, ale tu też się zastanawiam czy w takim razie skupianie się na pierwszych 90 minutach filmu ma sens. To dla mnie po prostu trochę dziwny zabieg, który nie do końca rozumiem, ale moze właśnie dlatego pochyliłam się nad tym filmem i pomyślałam trochę dłużej. Jakby tak pogrzebać to juz nawet w tytule ten kto go wymyślił daje nam sygnał, odnosi się do głównego bohatera, do jego brata, ale i do zakończenia. To właśnie ta dziwna końcówka sprawia, że film się pamięta :)